Strona główna | Mapa serwisu | English version

  STRONA ALEKSANDRY BEK

Utopia
rys. Anna Bek

Private
Private
Bohater powieści podąża za swoim przeznaczeniem……………????????

„Jak śmiałeś Henryku?! (mówi Artur – autor powieści – do swego bohatera) Nie tylko zmieniasz wątki w moim opowiadaniu, ale jeszcze wciągasz do tego moją narzeczoną... (słuchowisko radiowe Marcina Wolskiego „Bohater”)
    Pewnie niejednemu autorowi a już na pewno niejednemu czytelnikowi marzy się: ostatnie słowo...kropka...zamknięta książka, a bohater idzie dalej. Idzie, ale dokąd? Gdzie jest cel, a może i kres wędrówki?
    Świata powieści nie da się oddzielić od świata rzeczywistego. Ten pierwszy może być przekształcany deformowany, ale zawsze kształtuje się wykorzystując materię rzeczywistości dostępnej doświadczeniu swego stwórcy. Nic więc dziwnego, że postaci żyjąc w najwymyślniejszym świecie, w najdziwaczniejszych warunkach, czasem niewiele przypominając swego twórcę, podlegają tym samym prawom, co każdy przeciętny człowiek. Rodzą się i umierają, kochają i nienawidzą, wędrują „do źródeł ciemnego kresu , po złote runo nicości swoją ostatnią nagrodę”, wierzą w ziemię obiecaną, wyroki boskie i wolną wolę, przekonani o własnej sile zmagają się ze smokami i swą słabością . Pewni przegranej i własnych racji stają naprzeciw regułom gry narzuconym przez innych i umierają tragiczni w swym osamotnionym geście. Żyją też długo i szczęśliwie otoczeni szacunkiem rodziny i przyjaciół – rzadko co prawda w literaturze cenionej przez krytyków, ta wyżej ceni sobie ułomności świata tego, ale to zupełnie inna historia...
   Przeznaczeniem bohatera powieści jest jej czytelnik. Może należałoby raczej...
Przeznaczeniem bohatera powieści jest jej czytelnik. On to bowiem może skazać bohatera na nieistnienie zamykając książkę wpół słowa lub za każdym otwarciem powieści powoływać na nowo do życia.
   Choć pewnie pierwszeństwo należałoby oddać autorom książek?
   Tak czy inaczej bohater powieści został uwikłany w różnego rodzaju zależności. Podczas gdy my jego obraz niesiemy pod powieką, on gdzieś tam po drodze tkwi – każda jego myśl, wyraz wypowiedziany, drgnienie rąk na zawsze zamknięte w słowo czeka, aż kolejny czytelnik w najmniej odpowiednim momencie zaśnie strudzony stwarzaniem swego bohatera, nie dając gestowi zaistnieć do końca.
   Trudno więc mówić o jakimkolwiek podążaniu. Jeśli już to o uwięzieniu w umyśle, pewnie nawet w oczach tych, którzy w danym momencie podążają za słowami powieści. Może by więc teraz o niesuwerenności bohatera, a przy okazji całej literatury?
   „Nawiasem pisząc” owa gotowość do zaistnienia potencjalnie w dziele zawarta spędzała mi, jako dziecku, sen z powiek . Nie umiałam jeszcze wtedy czytać. Kiedy więc padały ostatnie słowa ulubionej bajki, pojawiała się dręcząca myśl. Jak ten kotek, mały co prawda, ale puszysty, da radę przemieścić się z końca baaardzo cienkiej bajeczki do jej początku, by tam, spokojnie zmrużywszy oczy doczekać następnego wieczora, aż babcia książeczkę otworzy i zacznie stwarzać historię mojego bohatera od nowa. 
2000


olka  
2006-08-28